Aktualności
13.02.2024

Byłe Stomilanki oskarżają klub i trenera

Maleah Milner, Franciele Cupertino, Marta Vidal i Maria Contreras - cztery zagraniczne zawodniczki, które w obecnym sezonie reprezentowały barwy Stomilanek Olsztyn - oskarżają trenera i prezesa klubu Dariusza Maleszewskiego o poniżanie, wyśmiewanie i upokarzanie a także niepłacenie w terminie wynagrodzeń. Swoje doświadczenia opisały w liście wysłanym do mediów i władz piłkarskich. Szkoleniowiec zaprzecza wszystkim zarzutom.

 

Foto: KOBIECY KLUB PIŁKARSKI STOMILANKI OLSZTYN

Stomilanki Olsztyn zakończyły rundę jesienną swojego debiutanckiego sezonu w Orlen Ekstralidze piłki nożnej kobiet na ostatnim miejscu w tabeli. Po ostatnim spotkaniu w 2023 roku w studiu Radia UWM FM gościliśmy trenera Dariusza Maleszewskiego. Już wtedy zdradził nam, że klub rozstał się z czterema wspomnianymi zawodniczkami, które... nie spełniły jego oczekiwań na boisku. W jakiś sposób zasugerował, że są winne słabym wynikom drużyny.

"Pożegnaliśmy się z czterema zawodniczkami zagranicznymi. Zdecydowała o tym nasza wewnętrzna ocena. Mieliśmy momenty, kiedy popełnialliśmy indywidualne błędy w bramce. One się powielały i uciekały nam punkty. Dlatego rozstaliśmy się z Milner. Środkowa pomocniczka Mafer Contreras to bardzo dobra zawodniczka. Natomiast bardziej brylowała w jednostkach treningowych niż w meczach. I to był główny problem. Była bardzo niewidoczna, aczkolwiek uważam też, że jeden czy dwa mecze zagrała na bardzo dobrym poziomie. W całym rozrachunku to jednak bardzo mało. I to był powód, żeby stało się tak a nie inaczej. Doszła do nas także napastniczka Fran. Mieliśmy zapewnienia, że ona jest przygotowana. Obserwowaliśmy ją i okazało się, że jest nieprzygotowana do warunków meczowych. Miesiąc dochodziła do siebie a dla nas to była strata czasu. Poczuliśmy się oszukani w tym elemencie. Skrzydłowa Marta Vidal tak naprawdę sama nie była w stanie się określić i nie dawała jakości - nie chciała funkcjonować w naszych warunkach. My szliśmy w prawo a ona szła w lewo. Charakterem totalnie nie pasowała do naszego zespołu. Trzeba uczciwie powiedzieć, że to było aż nadto widoczne. Więc jeśli chodzi o te zawodniczki - taką mieliśmy ocenę i się rozstaliśmy" - mówił szkoleniowiec.

Zupełnie inaczej całą sprawę opisują wspomniane zawodniczki. 12 lutego na naszą radiową skrzynkę mailową przesłały następującą wiadomość:

"My, zawodniczki, które grały w klubie Stomilanki Olsztyn od czerwca do listopada 2023 roku – María Fernanda (Mafer), Maleah, Franciele i Marta (Vidal) – pragniemy oficjalnie ujawnić nieprofesjonalne i złośliwe traktowanie, jakiego doświadczyliśmy podczas naszej kadencji w klubie. Za pośrednictwem tego medium chcemy zwrócić uwagę zarówno czołowych władz polskiej i europejskiej piłki nożnej, jak i różnych sponsorów związanych z klubem na nieodpowiednie traktowanie, łamanie umów personalnych i finansowych oraz brak profesjonalizmu wobec klubu. jego graczy. Niezależnie od doznanego upokorzenia i poniżenia, które szczegółowo opisano w oświadczeniu załączonym do tego e-maila, dostępnym w języku angielskim i polskim.Bez dalszej zwłoki przekazujemy nasze najserdeczniejsze pozdrowienia i opowiadamy się za uczciwymi i bezpiecznymi warunkami w piłce nożnej dla wszystkich graczy."

Poniżej prezentujemy natomiast wspomniane oświadczenie, które podpisały Maleah Milner, Franciele Cupertino, Marta Vidal i Maria Contreras.

Wieczorem 13 lutego - gdy sprawę upubliczniły już media, m.in. portale Weszło.com, SportoweFakty i KobiecyFutbol - Kobiecy Klub Piłkarski Stomilanki Olsztyn odniósł się do tych zarzutów, przekonując, że "żaden z nich nie jest prawdziwy". W oświadczeniu czytamy także, że "w powyższej sprawie zostały już podjęte kroki prawne w związku z manipulacją opini publicznej i szarganiem dobrego imienia klubu, sztabu szkoleniowego i zawodniczek pierwszego zespołu".

"Nie jest żadną tajemnicą, że piłka kobieca jest niedofinansowana. Wiele klubów boryka się z problemami finansowymi. Nas też to doknęło. Staraliśmy się, żeby zachować płynność finansową. Ale nigdy nie było tak, że ktokolwiek nie dostał pieniędzy. Bo wcześniej czy później takie rozliczenie następowało" - mówił w czwartek w naszym studiu trener Dariusz Maleszewski. "Pani Marta Vidal sprawiała stopniowo coraz większe problemy wychowawcze i starała się wpłynąć na część zespołu. Wielokrotnie podważała decyzje szkoleniowe. Swoim zachowaniem okazała brak szacunku wobec naszego sztabu. W jednym z meczów ligowych w sposób wulgarny zwróciła się do nas. A w ostatnim spotkaniu niekoniecznie grała do tej samej bramki, co my. A w szatni nagrywała pozostałe zawodniczki. One zareagowały na to stanowczo. Po rundzie jesiennej przestała pojawiać się na treningach. Sygnalizowaliśmy to menadżerowi. Wystąpiliśmy do PZPN z wnioskiem o rozwiązanie kontraktu z winy zawodniczki. Doszliśmy jednak do wniosku, że rozwiążemy umowę za porozumieniem stron" - tłumaczy szkoleniowiec. Dodaje także że to Vidal miała wpływ na Maleah Milner i Marię Contreras, które podpisały się ostatecznie pod listem oskarżającym klub. Choć wcześniej z drużyną rozstały się w dobrej atmosferze. Zaś Franciele Cupertino przestała pojawiać się w klubie a ten zawnioskował o rozwiązanie z nią kontraktu. "Zniknęła. Nie pojawiała się na treningach. Więc wystąpiliśmy o rozwiązanie kontraktu z winy zawodniczki i ta sprawa będzie miała swój bieg w Polskim Związku Piłki Nożnej."

Głos zabrały także zawodniczki KKP Stomilanki Olsztyn, m.in. kapitan drużyny. "Śmiało mogę powiedzieć, że takie sytuacje, że zawodniczki były upokarzane, wyśmiewane, poniżane czy tym bardziej izolowane po prostu nie miały miejsca" - mówi Katarzyna Kałużna. A Paula Krech dodaje: "Naprawdę bardzo ciepło przyjęliśmy dziewczyny, także sztab i trenerzy. I za każdym razem staramy się to robić."

I jeszcze słowo od Alicji Sokołowskiej: "Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby zachować spokój. Dlatego ja zdecydowanie, ale spokojnie zaprzeczam tym wszystkim oskarżeniom byłych koleżanek. Mogę też podkreślić, że moje doświadczenie jest zupełnie inne. Nie ma i nie było w tym zespole miejsca na jakieś negatywne komentarze wobec innych zawodniczek a tym bardziej na poniżanie, upokarzanie czy izolowanie. Nic takiego nie miało miejsca."

Po czyjej stronie jest prawda? Postaramy się to wyjaśnić w najbliższych dniach. Zwłaszcza, że zgłaszają się do nas kolejne byłe zawodniczki olsztyńskiego klubu, które chcą opowiedzieć o swoich doświadczeniach związanych z pracą z trenerem Dariuszem Maleszewskim.

Oto list, który otrzymaliśmy od Gabrieli Bielińskiej, która grała w Stomilankach w sezonie 2020/2021.

Odkąd dołączyłam do Stomilanek Olsztyn od początku pojawiały się problemy z Trenerem Dariuszem Maleszewskim. Nie wspomnę, że pełni on każdą możliwą funkcję w tym klubie i nie można było do nikogo innego zwrócić się o pomoc. Zaczynając od tego, że w czasie gdy byłyśmy chore i czasem nie mogłyśmy pojawić się z koleżankami na treningu, każdej z nas za nieobecność odejmował inne sumy pieniężne i nie chciał wytłumaczyć w jaki sposób jest to przeliczane. W kontraktach nie miałyśmy uwzględnionych takich kar. Danego dnia odjął sobie pewną kwotę, a kolejnego jeszcze inną.

Podczas integracji z drużyną - o której byli poinformowani rodzice, którzy brali za nas odpowiedzialność - trener na drugi dzień poinformował nas, że odwołuje trening i dostaniemy karę finansową oraz, że nie pojedziemy na mistrzostwa Polski U19 w futsalu, chyba, że zapłacimy mu po 300/400 zł i będziemy go ,,błagać” żeby z nami pojechał.

Kolejną sytuacją było to, że nie chciał zapewnić nam noclegu dodatkowo płatnego, gdy bursa w święta była zamknięta i kazał szukać sobie noclegu u innych dziewczyn na mieszkaniu, gdzie one i tak miały mało miejsca, ponieważ było mu na nas szkoda pieniędzy. Podczas obozu zrobiłyśmy żart koleżance chowając jej kartę do drzwi. Od razu powiedziała o tym trenerom, a trener Dariusz podczas jej nieobecności naśmiewał się z niej i notorycznie żartował, później przy całej drużynie dał nam kolejną karę finansową za ten ,,występek”.
Jedną z wręcz niedopuszczalnych sytuacji jest ta, że kilkukrotnie zgłaszałyśmy i pokazywałyśmy nagrania o drugim trenerze Wojtku,  który niestosownie zachowywał się do naszej młodszej koleżanki. Były to zachowania  na tle seksualnym. Miałyśmy na to dowody w postaci nagrań, a trenerowi Dariuszowi ta sytuacja była obojętna i dalej kazał nam z nim trenować. Nigdy nie był zainteresowany dziewczynami, które potrafiły przyjść i wyjść z płaczem na trening. Nie reagował był oschły i udawał, że nic się nie stało. Na treningach potrafił zwracać cały czas  uwagę tylko jednej lub dwóm osobom, chociaż reszta popełniała  takie same błędy.

Wspomnę jeszcze, że byłam na zwolnieniu od psychiatry, a on dalej kazał mi trenować nie płacąc nic, był także moim nauczycielem wf, naśmiewał się z dziewczyn, że one i tak nic nie rozumieją i nic nie mogą mu zrobić.

Raz w życiu nie pojawiłam się na sparingu, przeprosiłam koleżanki z drużyny za moją nieobecność po tej sytuacji zgromadził całą drużynę dał mi karę finansową ponieważ powiedział, że  ,,nie wyraziłam skruchy” bo jego zdaniem powinnam się rozpłakać, zawiesił mnie przez co nie mogłam uczęszczać w treningach, po kilku miesiącach siedzenia w domu i wysyłania mu pism od prawniczki oraz z Pzpn na które nie odpowiadał tłumacząc się, że nic nie dostał, a jak już coś odpisał to z wymyślonego adresu e-mail pod fałszywym imieniem i nazwiskiem pisząc, że to ja mam mu zapłacić kolejną wymyśloną karę. Sprawa była przed sądem PZPN i z racji tego, że zależało mi na czasie to postanowiłaś szybciej zakończyć sprawę. Nie zjawił się na rozprawach sądowych tłumacząc się, że ma covida, a w tym samym czasie prowadził treningi, nasyłał na mnie dziewczyny żebym wróciła do trenowania. Bał się kar finansowych, bo wiedział, że jest winny, myślał że jak wrócę to nie będę upominać się o niewypłacone mi pieniądze i bezpodstawne kary.

Wypłaty nigdy nie były w terminie, były wypłacane w ratach tłumacząc się, że on teraz nie ma pieniędzy. Wiele dziewczyn boi się mu cokolwiek powiedzieć, ponieważ wiąże sie to rozwiązaniem kontraktu albo z karami finansowymi na które wiele dziewczyn nie może sobie pozwolić dlatego cały czas tkwią w jego świecie bez żadnych zasad. Gdy Trener Dariusz czuję zagrożenie u którejś z zawodniczek, bardzo szybko się jej pozbywa z drużyny.

Jedyne na czym mu zależy to na pieniądzach, a zwłaszcza na tych które może wyciągnąć od zawodniczek.

Gabriela Bielińska

Trener Dariusz Maleszewski stanowczo zaprzecza również tym oskarżeniom. I zapowiada, że zawodniczkę czekają za te pomówienia konsekwencje prawne. "Kwestie sportowe czy zaintreresowanie graniem nie były dla niej tak naprawdę priorytetowe. Większość czasu imprezowała. Pamiętam sytuację, w której w stanie upojenia alkoholowego wróciła do schroniska, które klub zapewniał zawodniczkom. To było dla nas bardzo wstydliwe. Była ona osobą niepełnoletnią i baliśmy się o tę odpowiedzialność w stosunku do nas" - wspomina szkoleniowiec. "W kwestii kolejnej - pani Gabrysia (przy pełnej świadomości swoje mamy) oszukała nas twierdząc, że jest chora w domu w Olsztynie. Natomiast w tym czasie przebywała na nartach w górach. My wystąpiliśmy o rozwiązanie kontraktu z winy zawodniczki do PZPN - ze złamaniem wielu punktów kontraktowych. Mieliśmy do tego ogromne podstawy. Finalnie do żadnej sprawy nie doszło. Zawodniczka i jej mama telefonicznie poprosiły o to, abyśmy tego nie robili. Wystosowały przeprosiny i poprosiły o rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron."

Po wyemitowaniu rozmowy z trenerem Maleszewskim ponownie skontaktowała się z nami Gabriela Bielińska.

"Sytuacja  o której opowiada Trener - że wróciłam pod wpływem alkoholu do schroniska, gdzie weekendowo czasem mieszkałyśmy - jest dla mnie absurdalna. To prawda, nie wróciłyśmy o wyznaczonej przez Trenera godzienie, tylko później, a rodzic każdej z nas informował o tym telefonicznie Trenera, jak i Panią Mirosławę - pracownika klubu. Jest to kolejna historia wyssana z palca i okazja na danie kolejnej kary. Skoro rzeczywiście twierdzi, że nieletnie osoby wróciły pod wpływem alkoholu i wymienia w wywiadzie tylko moją osobę, to czemu nie wezwał policji i nie sprawdził nas alkomatem? Gdzie ma na to jakikolwiek dowód? Jego tam nawet nie było, a jest pierwszy do oceniania i snucia zmyślonych histori. Rano byłyśmy gotowe do treningu. A chwilę przed nim otrzymałyśmy od niego wiadomość, że trening zostaje odwołany - bez słowa wyjaśnienia i żadna nie wiedziała o co chodzi. Mam dowód w postaci screena z chatu grupowego. Nie pozwoliłybyśmy sobie na takie zachowanie, ponieważ byłyśmy świadome, że na drugi dzień jest trening, przed bardzo ważnymi dla nas Mistrzostwami Polski U18 w futsalu. Nie była to dla nas zabawa, tylko ważne wydarzenie sportowe.

Sytuacja z dnia 26-28 lutego 2021r. gdzie uzyskałam zgodę od trenera na powrót do domu w związku ze sprawami rodzinnymi. Miałam tam zostać do poniedziałku 1 marca 2021r, żeby pomóc mamie podczas wizyty u lekarza. Z racji tego iż plany niezależnie od mamy uległy zmianie, a przebywałyśmy również u rodziny w Poznaniu, wróciłam w najszybszym możliwym terminie, czyli w poniedziałek - razem ze współlokatorką, która przebywała wtedy na Akademickich Mistrzostwach Polski. Trener zarzucił mi, że pojechałam sobie na wycieczke do Poznania. Panował wtedy COVID, wstęp na trybuny był ograniczony. Dlatego pojawiłam się tam tylko raz, żeby przekazać współlokatorce ochraniacze, których zapomniała zabrać ze sobą. Rzeczywiście wtedy zostało zrobione mi zdjęcie, na którym siedzę na trybunach. Po czym dostałam karę, że nie stawiłam się na treningu i na sparingu, choć trener wcześniej wyraził na to zgodę.

Jakiekolwiek zarzuty skierowane w moją stronę, w których to zarzucono mi, że nie spełniam stabilności kontraktowej są bezpodstawne, a dowodem jest wyciąg z frekwencji, którą Trener Dariusz co miesiąc wstawiał na naszą grupę na facebooku, gdzie widnieje zapis, że nie było mnie tylko na 2 treningach z 79 możliwych od lipca do lutego i na jednym sparingu. Gram w piłkę od 8 roku życia i jest to moja ogromna pasja, nie wyobrażam sobie sytuacji gdzie mogłabym opuszczać tyle treningów o których wspomina Trener próbując ze mnie zrobić osobę, która przyjechała do Olsztyna się bawić.

Dostawałam również e-maile, w których trener chce żebym wróciła do trenowania i daje mi - jak to on powiedział - "szansę poprawy". Było to dla mnie bardzo dziwne ponieważ cały czas wysyłał mi kary. A wśród nich był ten e-mail o powrocie. Więc nie wiem, co to miało na celu.
 
Wszystkie dokumenty z dowodami były wysyłane do PZPN-u (oraz moja opinia z poprzedniego klubu). Nigdy nie zdarzyło się żebym stwarzała w jakimkolwiek klubie jakieś problemy (jest to potwierdzone pieczątką klubu). Zawsze uczęszczałam na wszystkie treningi czy mecze - jak tylko pozwoliło mi na to zdrowie. Ale niestety zostało ono zniszczone przez Trenera Dariusza, dlatego musiałam sięgnąć pomocy psychiatry. A trener zarzucił mi, że to nieprawda i że go kłamie. A opinia lekarza była oczywiście od razu do niego wysłana.

Sprawa była przed sądem PZPN i z racji tego, że zależało  mi na czasie to postanowiłam szybciej ją zakończyć. Trener prosił o polubowne rozwiązanie kontraktu w zamian za wycofanie sprawy w sądzie. Kontakt w sprawach sądowych był wyłącznie poprzez e-mail na co mamy dowody, a Trener w swoim wywiadzie mówi, że kontaktowałyśmy się telefonicznie przepraszając go. O żadnych przeprosinach z naszej strony nigdy nie było mowy."

 

Problemy z otrzymaniem wynagrodzenia od klubu zgłaszała także nigeryjska napastniczka Eshter Sunday, która reprezentowała Stomilanki w sezonie 2022/2023. Po świetnej rundzie jesiennej, w której była zdecydowaną liderką klasyfikacji strzelczyń I ligi, wiosną przestała już grać regularnie. W końcu klub zakończył współpracę z zawodniczką, tłumacząc, że nie przykłada się do treningów i została odrzucona przez koleżanki (tak tłumaczył to trener Maleszewski). Ona sama szukała pomocy, ponieważ nie miała pieniędzy, by wrócić do kraju. "Klub jest mi winien moją trzymiesięczną pensję. Chcę moje pieniądze, żeby móc kupić bilety i pojechać do mojego kraju, Nigerii. Mam dość jego niegodziwości" - pisała.

Jak to tych zarzutów odnosi się trener Stomilanek? "Byliśmy z niej bardzo zadowoleni w rundzie jesiennej. Ale podczas rundy wiosennej wielu kibiców pytało: Co się dzieje z Panią Eshter Sunday? Niestety przez większość czasu przebywała na TikTok-u a w kwestiach treningowych czy meczowych nie spełniała naszych oczekiwań. Były też kwestie finansowe realizowane z poślizgami, ale zostały oczywiście spłacone w pełni. Mamy na to poświadczenie, że rozliczyliśmy się w pełni z całego kontraktu. A w tym momencie, kiedy głośno mówiła, że nie ma środków do życia, przebywała w drogich sklepach i robiła tam zakupy."

Z Dariuszem Maleszewskim oraz Katarzyną Kałużną, Paulą Krech i Alicją Sokołowską w studiu Radia UWM FM spotkał się Piotr Szauer. Zapraszamy do wysłuchania pełnego zapisu rozmowy!

Oświadczenie - stanowczo odcinające się od całej sprawy - wystosował w tym tygodniu także klub Stomil Olsztyn. Oto jego treść.

W czwartek, 15 lutego 2024 roku odbyło się posiedzenie Komisji Dyscyplinarnej Polskiego Związku Piłki Nożnej. W związku z treścią oświadczenia zawodniczek klubu Stomilanki Olsztyn z dnia 12 lutego 2024 r., Komisja Dyscyplinarna postanowiła wszcząć postępowanie wyjaśniające w sprawie.

W piątek 16 lutego na antenie Radia UWM FM wyemitowaliśmy reportaż radiowy zatytułowany "Nie z tej bajki" autorstwa Piotra Szauera. Głos zabrały w nim:  Marta Vidal, Maleah Milner, Patricia Lamanna, Gabriela Bielińska, Aleksandra Drąg, Anna Siwicka, Marta Smolińska,  Zuzanna Szczepańska i Paulina Wasiluk a także trener i prezes Stomilanek Dariusz Maleszewski oraz grające obecnie w klubie: Katarzyna Kałużna, Paula Krech i Alicja Sokołowska.

Przyjaciele - stań się jednym z nich: