Aktualności
18.08.2017

Mary Komasa - OGF 2017

Pochodzi z artystycznej rodziny. Choć urodziła się w Poznaniu, wiele lat spędziła za granicą. Dwa lata temu zadebiutowała imiennym krążkiem utrzymanym w dream popowej stylistyce. Mary Komasa podczas Olsztyn Green Festivalu opowiedziała nam także o pracy nad kolejnym albumem.

"Jestem rozsiana między całym światem. Między Berlinem, Paryżem, Nowym Jorkiem, Los Angeles. Ale ja wiem, gdzie jest mój dom - tam gdzie jest mój mąż, moi rodzice, moje rodzeństwo. To są takie miejsca na mapie, do których wracam." - opowiada Mary. A co daje jej to, że podróżuje po świecie? "Otwartość, dużą dozę tolerancji. I zabrało mi strach. Nie boję się ludzi. To jest najważniejsza lekcja, jaką wyciągnęłam z tego."

Najważniejsze dla niej są jednak emocje. Co widać na scenie i w teledyskach oraz słychać w piosenkach. "Emocje to jest to, czego ja szukam w sztuce. Jeżeli idę na sztukę Warlikowskiego, to jest coś co mnie najbardziej dotyka. Mimo, że te sztuki są bardzo ciężkie i są wyjątkowe, to jednocześnie przebijają się przez nie emocje. I to bardzo silne, fantastycznie zagrane. I ja tego szukam w życiu. To jest coś, co mnie uskrzydla, dodaje mi energii. Ja żyję w ogromnym przywileju tego, że mogę wyjść na scenę i opowiedzieć o moich emocjach w danym momencie. I to jest coś niesamowitego, za co ja jestem ogromnie wdzięczna światu. Że to jest mój zawód, moja pasja, miłość i życie. Ale ja każdy koncert przeżywam. Każdy koncert jest dla mnie czymś nowym. Wzruszam się na nowych piosenkach. To nie jest wzruszanie się nad sobą."

Już jako dziecko uczyła się gry na fortepianie, organach i klawesynie. Mary studiowała też śpiew operowy. "Kręciło mnie to, że jest taki sterylny. Dlatego, że wiedziałam, ze ja mam chaos w sobie. I miałam poczucie, że tego potrzebuję. Natomiast była we mnie taka potrzeba złamania tego. I rzeczywiście, jak zaczęłam śpiewać, to po prostu się odarłam z jakiegoś myślenia o tym, że coś musi być czysto. Najważniejsze są jednak emocje na koncercie. W płycie możesz zrobić wiele. Ale ja też wystrzegam się tego, żeby czyścić. Moja pierwsza płyta była kompletnie nieczyszona."

Niebawem ukaże się jej nowa płyta. Podobnie jak debiutancki krążek - będzie nagrywana w Berlinie. "Demówki są już gotowe. Wchodzę do studia we wrześniu. Będzie wiele niespodzianek. Nie będę tylko śpiewać. Będę czynnie obecna na instrumentach. Ale nic nie chcę zdradzać. Boję się, że coś zapeszę. Chcę, żeby to najpierw było dokonane."

Nam wokalistka zdradziła jednak, że nowe piosenki powstawały pod wpływem m.in. rodzinnej wyprawy do Zakopanego, ale też muzyki Straussa, fimów Larsa von Triera czy wierszy francuskich poetów. "Na pewno będzie to bardzo moje i bardzo teraźniejsze. Bardzo podbudowało mnie to, jak bardzo kobiety zaczęły się wspierać. I dało mi poczucie, że mogę się czuć jednostką silną. I czuję to po raz pierwszy w życiu. To mnie pchnęło do pisania piosenek w takim kierunku."

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy Mai Romaniewicz z Mary Komasą.

Przyjaciele - stań się jednym z nich: