Aktualności
07.04.2020

Krzysztof Pielowski: Nie dziwi mnie, że epidemia wybuchła w Wuhan

"Radzę sobie całkiem dobrze. Staram się trenować dwa razy dziennie - w domu i na wolnym powietrzu" - mówi Krzysztof Pielowski. Pływak długodystansowy reprezentujący klub AZS UWM Olsztyn jesienią startował w Wuhan. Zapytaliśmy go, jak wówczas wyglądała i czym żyła chińska prowincja.

Krzysztof Pielowski liczył na start w tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. I choć rozumie decyzję Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego o przełożeniu imprezy na kolejny rok, przyznaje też, że liczył na inne rozwiązanie. "Decyzję przyjąłem bardzo ciężko. Już wcześniej docierały do mnie jakieś nieoficjalne informacje, że igrzyska zostaną prawdopodobnie przełożone. Ale jakoś do końca nie chciałem w to wierzyć. Niestety stało się i chociaż wiem, że była to słuszna decyzja, to ciężko mi z nią. Na razie nie rozmawiałem jeszcze ze swoimi sponsorami, czy będą mogli wspierać mnie przez kolejny rok. Nie wiadomo też, co ze stypendiami i pieniędzmi na szkolenie."

Jesienią reprezentant klubu AZS UWM Olsztyn brał udział w 7. Światowych Wojskowych Igrzyskach Sportowych w chińskim Wuhan. W wyścigach pływackich na 5 i 10 kilometrów zajął odpowiednio ósme i dziewiąte miejsce. A jak ocenia tę prowincje w kontekście epidemii, która wybuchła tam kilka tygodni po jego wylocie? "W pażdzierniku byłem w samym centrum wybuchu epidemii przez dwa tygodnie. W tym czasie wielokrotnie wychodziłem zwiedzać miasto. Z perspektywy czasu nie dziwi mnie, że epidemia wybuchła w takim właśnie mieście. Jest tam ogromny natłok ludzi. Warunki, w jakich żyją na co dzień robią swoje. Kiedy weszło się w wąskie uliczki miasta bądź na jakiś bazar, widać było i czuć brud, który tam panuje."

Z Krzysztofem Pielowskim rozmawiał Piotr Szauer. Posłuchajcie!

 

A jak pływak z Kortowa radzi sobie w obecnej sytuacji z dbaniem o formę? "Od kiedy baseny zostały zamknięte, w końcu zacząłem się wysypiać" - żartuje. "Staram się trenować dwa razy dziennie. Zazwyczaj jest to jeden trening siłowy (w garażu lub w domu) i drugi - gdzieś na wolnym powietrzu (bieganie bądź rower). Chociaż w tym momencie zaczyna się to zmieniać, bo na dwór nie wolno wychodzić" - przyznaje Krzysztof Pielowski.

Przyjaciele - stań się jednym z nich: