Aktualności
22.02.2019

Sosnowski i jego dziadowska muzyka

"To jest taka twórczość, która jeśli pozostawia kogoś obojętnym - to jestem rozczarowany. Jeżeli wywołuje jakieś emocje, to jest to najlepsze, co w tym wypadku mógłbym sobie pomyśleć, robiąc tę muzykę" - mówi Sosnowski. W lutym wystąpił w Olsztynie i odwiedził nas także w studiu Radia UWM FM.

Sosnowski kojarzony jest ze swojego charakterystycznego, zachrypniętego wokalu, porównywanego do Toma Waitsa i Joe Cockera."Myślę, że dosyć sporo mamy z bardowskiej muzyki w tym co ja robię, bo to jest takie - użyję kolokwialnego słowa - dziadowskie granie. (...) Razem wpadliśmy na taki pomysł, żeby spróbować zrobić coś, czego do końca nikt nie robił. To znaczy do takiej osadzonej w głębokiej tradycji muzyki amerykańskiej, dziadowskiej, bardowskiej dodać element polski, ale nie w sferze muzycznej, tylko w sferze tekstowej" - mówi Bart Sosnowski.

Muzyk wydał swój debiutancki album w 2018 roku, mając 35 lat. I choć gitara towarzyszyła mu od nastoletniego wieku, przez całe swoje dorosłe życie zajmował się zwykłą, fizyczną pracą. "Bartek odwlekał nagranie tej płyty, bo jemu się wydawało, że w Polsce nie ma odbiorców takiej muzyki (...). Gdy zdecydowaliśmy się wydać tę płytę, wyszliśmy z założenia, że trzeba spróbować uzyskać feedback od ludzi i (...) mieliśmy bardzo dużo sygnałów, że jest miejsce na taką muzykę. Ludzie są już trochę znudzeni graniem, która mają na codzień i szukają nowych rzeczy. Okazało się to pewnym powiewem świeżości" - mówi Aleksandra Górecka, menadżer i współwydawca krążka, która towarzyszyła mu w studiu Radia UWM FM.
Ola Górecka jest też autorką polskich tekstów na płycie. "U nas coś takiego funkcjonuje, że każdy wokalista powinien sobie pisać sam teksty. A ja jestem za tą starą szkołą, że wcale tak nie musi być. Kiedy była Osiecka, powstawały niesamowite piosenki z jej tekstami (...). To jest oddzielna sztuka. (...) Czasem idzie to ze sobą w parze i ludzie potrafią to połączyć, ale to nie musi być regułą. (...) Pisząc Bartkowi teksty staram się używać tych słów, których on faktycznie używa. To też jest istotne" - mówi Ola.



Sosnowski tworzy jednoosobowy zespół. Potrafi grać na gitarze lub banjo, a jednocześnie akompaniować sobie jedną nogą na bębnie basowym, a drugą na tamburynie. Piosenki na płycie są w większości zagrane zupełnie solo. Zrobił to podobnie jak jego idole - Seasick Steve i Shakey Graves. "Powody są dwa. Stwierdziłem, że jeżeli to są takie życiowe historie opowiedziane w bluesowaty sposób, to fajnie by było zrobić to tak, jak oni to robili - czyli zagrać samemu. Druga rzecz to były względy czysto pragmatyczne, (...) stwierdziłem, że jeśli chcę zrobić to teraz, natychmiast, w tej chwili, to muszę zrobić to sam i tak też właśnie zrobiłem" - mówi Sosnowski.

Jego debiutancka płyta została zarejestrowana w całości na sprzęcie, który mieści się w jednej torbie podróżnej - stąd jej nazwa: The Hand Luggage Studio. "Część z tych piosenek powstawała w ciężkim dla mnie emocjonalnie momencie. (...) Do tego wszystkiego dołączył się jeszcze artystyczno-egzystencjalny dół. (...) Zawsze miałem chęć do tego, by muzycznie coś robić. (...) To jest dokument. Jeżeli uda mi się jeszcze coś nagrać, to ten zestaw piosenek będzie zupełnie inną historią - będzie to inny etap mojego życia".

Z Bartkiem Sosnowskim rozmawiał Karol Kotański. Posłuchajcie!

Choć od wydania pierwszej płyty minęło zaledwie pół roku, muzyk planuje już nagranie następnej. "Chciałbym jak najszybciej to zrobić. Kolejne piosenki też oczywiście będą z odpowiednią dozą dziadostwa, ale już w ujęciu bardziej piosenkowym. Druga płyta będzie szła pod względem instrumentacji w trochę innym kierunku. Jedną z największych inspiracji ostatnich kilku lat jest dla mnie Nathaniel Rateliff & The Night Sweats i na pewno pojawi się zwykła sekcja rytmiczna. Marzę o dętych. Na pewno pojawi się baryton i tenor. Będzie to przynajmniej kwartet" - zapewnia Bart Sosnowski.

Nagranie Live Sesji w Radiu UWM FM znajdziecie poniżej.

Przyjaciele - stań się jednym z nich: