Aktualności
20.09.2017

Wicked Heads debiutują z przytupem

Zespół Wicked Heads powstał w Krakowie w 2014 w składzie: Kasia Miernik (głos, instrumenty klawiszowe, teksty), Jacek Biliński (gitary, muzyka), Mariusz Wróblewski (gitara basowa) oraz Wojtek Siatkiewicz (perkusja, instrumenty perkusyjne).

Mają na swoim koncie wiele wyróżnień i występy na dużych bluesowych scenach: Odwiedzili m.in. Olsztyńskie Noce Bluesowe i Suwałki Blues Festival. Są także laureatami głównej nagrody ogólnopolskiego festiwalu Bluesroads 2015, którego jury, pod przewodnictwem Wojciecha Waglewskiego, wyróżniło również Jacka Bilińskiego i Mariusza Wróblewskiego, jako najlepszych muzyków festiwalu.



11 września 2017 roku premierę miał ich debiutancki, pełny album "Superheroes". Trzy dni później, koncertem w olsztyńskiej Galerii Sowa zainaugurowali trasę koncertową promującą nową płytę. Tuż przed koncertem odwiedzili Karola Kotańskiego w audycji "U Progu Bluesa". Zapraszamy do wysłuchania obszernych fragmentów audycji.

Dlaczego właśnie w Olsztynie rozpoczęli trasę? "To chyba tak spontanicznie, przypadkowo wyszło. Ale z drugiej strony - nasz basista pochodzi z Olsztyna i bardzo mu zależało, żeby zagrać ten pierwszy koncert tutaj. Stwierdziliśmy: czemu nie?" - pyta retorycznie Jacek Biliński. Ich twórczość nawiązuje do estetyki muzyki południa Stanów Zjednoczonych, bluesa i alt-country. Zespołowi nie są obce również klimaty z pogranicza alternatywnego rocka. Choć sami najchętniej określają się terminem americana. "Od początku ciśniemy w kierunku muzyki amerykańskiej - my na to mówimy americana. (...) To jest dośc mocna scena w Stanach i to jest właśnie scena, która łączy te wszystkie okołoamerykańskie stylistyki: bluesa, country, folku i alt-country. Fajnie by było pokazać, że w Polsce coś takiego istnieje." - mówi Jacek.



Debiutancki album zatytułowany jest "Superheroes". O jakich superbohaterów chodzi? "O nas wszystkich" - odpowiada Kasia Miernik. "Każdy z nas jest superbohaterem... w pewnych kwestiach. (...) Tytuł jest ukłonem w kierunku jednego z utworów, który jest faktycznie o takich superbohaterach, jakim każdy z nas jest (...) W zasadzie chodzi o to, aby pokonywać jakieś tam swoje bariery. Każdy je ma i każdy z czymś walczy. Ważne, żeby to robić konsekwentnie, cały czas, nie porównując sie do nikogo dookoła (...), tylko do samego siebie."

Kasia jest nie tylko wokalistką, ale też autorką wszystkich tekstów. O czym one opowiadają? "O życiu" - odpowiada. "Nie mam czegoś takiego, że próbuję coś wymyślać co będzie ładne, miłe, przyjemne, inne, ciekawe. W ogóle nie mam tego na celu. (...) Każdy jeden tekst, który powstał... każda jedna nuta, którą śpiewam jest w zasadzie odzwierciedleniem tego, co w danym momencie się dzieje. A jak śpiewam to na koncercie, czy gdzieś publicznie, to jest to po prostu przypomnienie sobie tamtych emocji. Więc tu nie ma żadnej ściemy."

Trójka instrumentalistów wywodzi się z krakowskiego, improwizującego zespołu Dr. Zoydbergh. "Mamy na przykład taki utwór Wicked Heads, który często gramy na koniec koncertu, który jest całkowicie improwizowany. Potrafimy to robić chyba dlatego, że wcześniej graliśmy właśnie Dr. Zoydbergha. (...) Czasami sobie odjeżdżamy, lubimy sobie na próbach pograć takie rzeczy. Jednak generalnie stwierdziliśmy, że tęsknimy za piosenkami i zaczęliśmy grać proste piosenki - dla ludzi po prostu. Wcześniej graliśmy dla zwierzaków, dla siebie... a teraz gramy dla ludzi." - pół żartem, pół serio mówi Jacek.

"Problem jest taki, że my się zastanawialiśmy cały czas jaką etykietkę sobie zrobić. Jak pisałem do ludzi i mówiłem, że gramy alternatywne country, to wszyscy odpisywali mi, że nie są zainteresowani, nie słuchając nawet tej muzyki. Dla większości ludzi country w Polsce kojarzy się jednoznacznie z kierunkiem Mrągowo i tego typu rzeczami. (...) Kiedy mówimy, że gramy bluesa to znowu ludzie mówią: gdzie tu jest blues? (...) Natomiast my nie będziemy zmieniać swojej specyfiki" - mówi Jacek. Wtóruje mu Kasia. "Często słyszymy, że fajnie gracie, że ludzie są zaskoczeni, że przychodzą na koncerty (...), natomiast niestety jest tak, że trochę odstajemy i nie wiadomo gdzie nas przypiąć, przykleić. (...) Wydaje mi się, że jeszcze trochę ludziom brakuje odwagi, żeby stanąć za czymś, co jest nowe, bo nie wiadomo co z tego będzie. Ludzie trochę boją się ryzyka w tym biznesie i to mamy okazję odczuć. (...) Mam nadzieję, że niedługo to się zmieni."

Z Kasią Miernik i Jackiem Bilińskim rozmawiał Karol Kotański.

Przyjaciele - stań się jednym z nich: